Imię: Hatric
Rasa zwierzęcia: Koń Fryzyjski (wałach)
Wygląd: Cały kary, tak jak na rasę przystało. Grzywa sięgająca do piersi. 173 cm w kłębie.
Charakter: Zazwyczaj spokojny, lecz gdy coś mu się naprawdę nie spodoba do patrawi bryknąć
Skąd mam towarzysza:
3 lata temu
Dzwoni budzik. O boże to już 6! Z racji tego, że mieszkałam na wsi musiałam o 5.30 wydoić krowy. Z prędkością światła rozczesałam włosy, spięłam je w luźnego kucyka, ubrałam czarne legginsy, szarą bluzkę na krótki rękaw i najbardziej zniszczone, żółte trampki. Biegiem udałam się na pole i wydoiłam wszystkie. Oczywiście nie nosiłam wiader, tylko za pomocą moich zdolności magicznych przeniosłam je do lodówki. Przebrałam trampki. Spakowałam do plecaka portfel, telefon, kanapkę, wodę i na wszelki wypadek kurtkę i bluzę, po czym wyszłam z domu, na spacer. Szłam po lesie gdy nagle usłyszałam szelest liści. Pomyślałam, że to pewnie jakiś ptak czy wiewiórka. Nagle zza drzew wyskoczył piękny koń. Normalny Przyziemny zobaczyłby tylko czarną plamę. Rumak zatrzymał się tuż za mną. Powoli, płynnym ruchem obróciłam się. Był to Koń Fryzyjski. Wiedziałam to, bo moja mama miała obsesję na punkcie koni. Pogłaskałam go, a on ruchem głowy wskazał mi, że mam na niego wejść. Podprowadziłam go do średniej wysokości muru i wskoczyłam. Gdy tylko wsiadłam pognał galopem przed siebie, a jak postanowiłam, że sprzedam moją farmę i kupie mały domek z działką oraz przygarnę Hatric'a (bo tak go nazwałam).